Historia drużyny

1983 r. – Powołanie Drużyny WOPR Nr 2 w Kazimierzu Dolnym

Sprawozdanie z 25 – letniej działalności WOPR Drużyna Nr 2 w Kazimierzu Dolnym

Okrągłe rocznice maja to do siebie, że wywołują wspomnienia, okazję do podsumowań i ocen oraz snucia planów na przyszłość. Jest to chyba właściwy tez moment, by ludziom, którzy na to zasłużyli, złożyć stosowne podziękowanie.

Matka natura nie poskąpiła Polsce licznych, uroczych – nawet można by rzec unikalnych w swym pięknie – akwenów. Ludzie garną się do nich coraz chętniej, liczniej i śmielej. Nie oznacza to jednak wcale, że czynią to zawsze rozważnie i bezpiecznie. Corocznie woda pochłania wiele ofiar, mimo że od przed 40-tu laty działa aktywnie Wodne Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe, bez którego działań liczba całorocznie rejestrowanych utonięć byłoby z pewnością znacznie większa.

Kazimierz jest każdego roku odwiedzany przez tysięczne rzesze turystów, wycieczkowiczów i letników. Wisła stanowi istotny walor miasta. Zarówno stali mieszkańcy, jak i przyjezdni chętnie z niego korzystają. W latach 70-tych, po szeregu tragicznych zdarzeń związanych z kąpielami w Wiśle, powstała w miarę zorganizowana plaża, wyznaczono obszar do kąpieli, zaangażowano ratowników. Działania te, chociaż częściowo przyniosły spodziewany efekt, ale nie były w stanie wyeliminować następnych utonięć. Wzdłuż brzegów Wisły powstały bowiem liczne, pozbawione organizacji i ratowników „ dzikie” plaże i kąpieliska, przybywało na wodzie sprzętu pływającego.

W tej sytuacji, miejscowi wodniacy, Marian Śmiech i Edmund Herman wystąpili z inicjatywą zorganizowania w Kazimierzu Drużyny WOPR. Ich inicjatywę poparli Edward Wojtalik, Zbigniew Matusiak, Piotr i Maciej Rucińscy, Piotr i Andrzej Góreccy i Czesław Bakinowski . W takim składzie uformowała się drużyna, której powołanie 1.07.1983r, stosowną uchwałą, zalegalizował Zarząd Wojewódzki WOPR w Lublinie. Drużynie zaczęto przydzielać sprzęt ratowniczy, rozpoczęły się patrole wzdłuż brzegów rzeki. W wyniku głosowania kierownikiem drużyny został Edward Wojtalik. Jednak jak to zwykle bywa początki nie były łatwe. Brakowało doświadczenia organizacyjnego, sprzętu na miarę potrzeb było początkowo za mało, trzeba było się szkolić. Był jednak entuzjazm i chęć robienia czegoś konkretnego, aby piękna Wisła nie zabierała kolejnych ofiar. W miarę upływu lat drużyna krzepła, przybywało sprzętu, rosła jej aktywność, powiększała się jej liczba członków. Dołączyli następni zapaleńcy: Paweł i Piotr Skrzeczkowscy, Andrzej Dysput, Ryszard Zakiewicz, Ryszard Kosioł, wcześniej działający w Lublinie.

W latach 90-tych, gdy pozyskiwanie środków finansowych na działalność ratowniczą i profilaktyczną stawało się coraz trudniejsze, nawiązano współpracę z powstałym Kazimierskim Towarzystwem Wiślanym. Dzięki temu wzbogaceniu uległy formy działań profilaktycznych. Wspólnie utworzona przystań jachtowa pozwoliła, między innymi, bezpośrednie nadzorowanie sposobu bezpiecznego użytkowania sprzętu pływającego oraz włączenie jednostek członków towarzystwa do patrolowania rzeki, gdy korzystali oni z niej rekreacyjnie.